Hej,
pozostajemy w temacie Maroko,orientu i egzotyki ponieważ dziś zrecenzuje Wam kosmetyk, który z tym krajem kojarzy się chyba najbardziej czyli kohl.
Cena/ Pojemność: 16 złotych za 0,4 grama Możecie go kupić na przykład tutaj
Kohl przywędrował do nas z krajów arabskich jest świetnym zamiennikiem czarnej kredki do tego ma właściwości pielęgnacyjne ponieważ zapobiega chorobom oczu, pojawieniu się jęczmienia ale też leczy zapalenia spojówek.
Skład: Sankh 42,5%, Sufoof-E-Syah (węgiel) 42,5%, Bhimseni Kafoor (kamfora) 15%
W środku pudełka znajdziemy ulotkę, pojemniczek z produktem oraz szklany patyczek.
Aplikacja jest banalnie prosta, nakładam dosłownie odrobinkę produktu na koniec patyczka, strzepuje nadmiar, przykładam patyczek do zewnętrznego kąciku przy linii wodnej. Następnie zamykam oko i przeciągam do wewnętrznego kącika. I po wszystkim :) Prawda że proste?:)
Chwilę po aplikacji czujemy na oku przyjemne chłodzenie, lekkie mrowienie Moje oczy bardzo polubiły ten efekt ponieważ jest to dla nich mega kojące i relaksujące. Jeśli ktoś używał balsamów chłodzących wie o co chodzi :) Uczucie to z czasem słabnie i po 2-3 minutach nie czuć już zupełnie nic.
Kohl zwęża naczynia krwionośne przez co nasze białka stają się bielsze i pięknie kontrastują z tęczówką. Oczy są bardziej wyraziste, większe, spojrzenie tajemnicze ma w sobie taki błysk i jest wręcz przenikające:)
U mnie wszystkie czarne kredki idą w odstawkę z cieni do oczu chyba też zrezygnuję ponieważ taki efekt zupełnie mnie zadowala:)
Początkowo słysząc słowa: obkurcza naczynia, wybiela białka, wkładanie patyczków do oczu, mrowienie oczu..średnio mi się on wdział ale teraz nie wyobrażam sobie makijażu bez tego produktu i mówię to ja- osoba, której oczy tolerują mało który płyn micelarny i która na swoje oczy bardzo uważa.
A Wy znacie kohl?:)
Produkt dostałam do testów od sklepu zmaroka.pl fakt ten nie wpłynął na moją opinię.
Pozdrawiam, dream7